Morze Martwe to najgłębsza na świecie depresja położona w granicach Jordanii, Palestyny, a także Izraela. Wręcz mistyczne miejsce, przepełnione pustką, jałową glebą i niezdatną do spożywania wodą przypomina raczej piekło. Jest to też jedna z największych atrakcji Jordanii oraz całego Bliskiego Wschodu. Co jednak sprawia, że przyciąga do siebie rzesze turystów, a jego popularność nie słabnie? Morze Martwe w Jordanii to nie tylko miejsce cudów i śmierci – to też świetna propozycja na biwak. Oczywiście zorganizowany zgodnie z zaleceniami dotyczącymi bezpieczeństwa. Tutaj dowiecie się jak zorganizować biwak nad Morzem Martwym w Jordanii, aby stał się on niezapomnianą przygodą podczas podróży do Jordanii.
Spis treści
Dojazd nad Morze Martwe w Jordanii
Wskazówki dotyczące podróży do Jordanii, wraz z formalnościami wjazdowymi do Jordanii zawarłem we wpisie dotyczącym pustyni Wadi Rum w Jordanii. Są tam również informacje dotyczące wiz i Jordan Pass.
Sam dojazd nad Morze Martwe w Jordanii ze stolicy kraju – Ammanu nie stanowi problemu. Można dostać się tam busem z dworca Al-Muhajireen (koszt ok. 1 JOD do wioski Al-Rama), a następnie taksówką (koszt ok. 4 JOD) do plaży Amman Beach (wstęp na plaże to koszt 20 JOD). Podróżując wzdłuż północnego brzegu zauważyłem wiele busów. Zdecydowanie najwygodniejszym sposobem podróżowania zarówno nad Morze Martwe, jak i po całej Jordanii jest wynajęcie samochodu. Bez ograniczeń można dostać się wtedy na wybraną przez siebie plażę, także jedną z kilku darmowych. W Jordanii całkiem dobrze działa autostop, jednak na przejazd za 0 JOD trzeba się nieco postarać.
Podróż nad Morze Martwe w Jordanii odbyłem autostopem złapanym w mieście Madaba. Po paru godzinach (30 km) z postojem na herbatę w arabskim domu dojechałem do Dead Sea Panorama Complex. Shahatit, który zaprosił nas do swojego domu ostrzegał o tym, iż „poza weekendem nikt tam nie jeździ”. Faktycznie mijało nas wtedy bardzo mało samochodów. Dotarliśmy jednak na miejsce z piekarzem, który akurat szczęśliwie jechał w tamtym kierunku.
Środowisko Morza Martwego i okolicy
Morze Martwe jest jednym z najbardziej słonych jezior świata – średnie zasolenie zbiornika wynosi aż 26%. W związku z tak wysokim stężeniem chlorku sodu możliwe jest unoszenie się na jego powierzchni bez wykonywania jakichkolwiek ruchów. Nie zaleca się jednak pływania na brzuchu, ponieważ wyporność uniemożliwia swobodne manewrowanie ciałem, co może doprowadzić do utonięcia. W głębinach poziom zasolenia dochodzi do prawie 34%. Choć przez wielu Morze Martwe jest uważane za najbardziej zasolone jezioro świata nie jest to prawdą. Na Ziemi istnieją zaś naturalne zbiorniki wodne, w których poziom zasolenia dochodzi nawet do 42,8% (jezioro Patience w Kanadzie).
Okolica jest pustynna, a także bardzo jałowa, otoczona przez góry, których wysokość przekracza 1000 metrów n.p.m. Zejście z nich ku tafli jeziora jest swoistą geologiczną podróżą przez wielowiekowy, milionowy proces „umierania” jeziora. Zbocza zbudowane są głównie z osadów żwirowych, mułowych, jak również ilastych – są to skały o bardzo małej wytrzymałości, co można zauważyć w otaczającym zbiornik krajobrazie. Stoki są porozcinane, natomiast ostre bruzdy często bardzo głębokie. Tego typu skały są niebezpieczne podczas ulewy, ponieważ z łatwością płyną razem z wodą opadową.
Parowanie wody waha się tu od 1,3 do 1,6 metra, a to natomiast przy udziale bardzo niskiego średniego opadu i niewielkiej ilości wody zasilającej zbiornik powoduje ciągłe opadanie lustra jeziora. W celu „podtrzymania życia” akwenu Jordania oraz Izrael zawarły porozumienie. Jednym z jego postanowień jest poprowadzenie rurociągu dostarczającego wodę do doliny z Morza Czerwonego.
Z wysokim poziomem parowania wiąże się szereg katastrofalnych niemal skutków, zarówno w skali regionu, jak i lokalnych zagrażających życiu człowieka. Do problemów dochodzą też te związane z rozbudową bazy turystycznej oraz infrastruktury mieszkalnej.
Woda w Morzu Martwym
Życie na jordańskim wybrzeżu i zboczach basenu Morza Martwego jest bardzo nikłe. Stabilniejsze skały porasta skąpa roślinność, od czasu do czasu pojawiają się owady. Nieliczni Beduini mieszkający w namiotach trudnią się w szczególności wypasem kóz, którym towarzyszą psy pasterskie. Sama woda natomiast z uwagi na swoją toksyczność umożliwia przeżycie wyłącznie niektórym szczepom bakterii.
W okolicy oprócz tłocznej drogi prowadzącej z Akaby do Ammanu, wzdłuż prawie stukilometrowego wybrzeża można znaleźć 5 miejscowości. Nie brakuje zaś hoteli i resortów SPA (szczególnie na północy), które przyciągają odwiedzających. To właśnie tam można bez obaw zasięgnąć relaksujących zabiegów, kąpieli w leczniczej wodzie, a także maseczek z leczniczego błota. Po tym wszystkim należy wziąć porządny prysznic. Prysznic – jest to naprawdę rzecz niezbędna po każdej kąpieli w Morzu Martwym – jednej z największych atrakcji Jordanii.
Woda, oprócz tego, że smakuje jak kwas to pozostawia na skórze oleisty osad. Przy dłuższym kontakcie z ciałem swędzi i gryzie. Szczególnie niekomfortowym uczuciem jest zanurzenie przeciętej lub popękanej skóry.
Woda w Morzu Martwym posiada jednak właściwości lecznicze – przekonałem się o tym na własnej skórze. Od wielu lat w okresie od jesieni do wczesnej wiosny pękają mi dłonie. Postanowiłem zanurzyć rękę w wodzie i zobaczyć, czy taki minizabieg zadziała. Zdziwiłem się mocno i ciągle to robię, kiedy patrzę na lewą dłoń od prawie miesiąca gładką i niepopękaną!
Woda Morza Martwego jest niezwykle bogata w minerały. Według artykułu ze strony SpaDreams.pl zawiera ona aż 21 różnych minerałów, które częściowo dostarczane są z głębi ziemi poprzez wypływające na dnie jeziora gorące źródła.
Wzdłuż brzegu można zobaczyć skamieniałe osady solne, z których słynie Morze Martwe.
Wybrane zagrożenia nad Morzem Martwym w Jordanii
Niestabilne dno zbiornika
Jednym z największych zagrożeń nad Morzem Martwym jest odsłanianie się brzegów, pod którymi woda przez wieki wypłukiwała pokłady m.in. soli. Tworzą one puste przestrzenie pokryte stosunkowo cienką, z łatwością zapadającą się warstwą skalną. W związku z tym na wybrzeżu występują leje krasowe (ang. sinkholes). Są to na tyle niebezpieczne zjawiska, iż rocznie odnotowuje się kilka zaginięć w obszarach nadbrzeżnych. Zdarzały się również przypadki zapadania się kompleksów hotelowych. Zalecane jest omijanie dzikich plaż, a także korzystanie ze specjalnie wyznaczonych obszarów kąpielowych.
Warunki atmosferyczne, w tym nagłe powodzie
W grudniu 2018 roku nagła powódź, będąca bardzo niebezpiecznym zjawiskiem pogodowym występującym na obszarze basenu Morza Martwego, porwała autobus z drogi przy ujściu Wadi Zarqa Ma’in, w wyniku zdarzenia zginęło kilka osób. Nieopodal tego wąwozu rozbiliśmy swój namiot podczas Biwaku nad Morzem Martwym w Jordanii.
Podczas wędrówki z okolic Dead Sea Panorama Complex w dół ku wybrzeżu, wcześniej zbadaną na mapach satelitarnych drogą szutrową, natrafiliśmy na kilka momentów, gdzie droga była dosłownie zmyta. Na analizowanych wcześniej obrazach z satelity droga istniała w całości, prawdopodobnie została zniszczona podczas jednej z zimowych ulew. Nasz trekking po pionowym zboczu i wzdłuż wymytych deszczem głębokich kanałów wyglądał tak:
Stężenie chlorku sodu w powietrzu – awarie sprzętów elektronicznych
Problemami związanymi z obecnością dużego stężenia chlorku sodu w powietrzu są m.in. awarie sprzętów elektronicznych, do których dostają się cząsteczki soli. Mieliśmy niebywałą, choć trochę wątpliwą przyjemność spędzenia 24 godzin, w tym wichurowo-ulewno-burzowego poranka na stoku. Rozbiliśmy się oczywiście w bezpiecznym miejscu, na stabilnych skałach, z dala od osuwisk. Na szczęście podczas biwaku i trekkingu nad Morzem Martwym nie ucierpiały żadne sprzęty elektroniczne.
Biwak nad Morzem Martwym w Jordanii
Jednym z obowiązkowych punktów całej podróży do Jordanii był biwak nad Morzem Martwym. Od strony prawnej nie ma problemów, aby rozbijać się tam z namiotem. Kłopot pojawił się jednak od strony naturalnej.
Po przyjeździe do Dead Sea Panorama Complex, w towarzystwie silnej wichury zaczęliśmy schodzić w dół szutrową drogą, którą wybadaliśmy na zdjęciach satelitarnych. Jak wspomniałem wcześniej, droga była w sporej części zmyta przez ulewę. Okoliczne kruche skały nie zachęcały do spędzania pod nimi nocy, natomiast wymyte w drodze bruzdy odradzały rozbijania namiotu w ich okolicy. Szczególnie, że prognozy na noc zapowiadały deszcz, a co gorsza również burzę.
Schodząc niżej, pokonując bardzo stromą ścianę z osuniętą drogą trafiliśmy na fragment ze skałami, które prawdopodobnie stanowią pozostałości dawnej rafy koralowej. Wypłaszczony obszar, okraszony ostrymi głazami, w znacznej odległości od osuwającego się terenu wydał się najbardziej rozsądną opcją na nocleg. Z nieodległych głazów roztacza się panorama Morza Martwego, które za dnia wydawało się puste i odosobnione, zaś nocą, od strony palestyńskiej rozświetlone było lampami miejscowości i kurortów.
Nocą wichura była bardzo silna, szarpała namiotem i wwiewała pył do środka. Nad ranem przyszła ulewa, które później towarzyszyła burza. Nie ukrywam, że trochę obawiałem się całej sytuacji. Jednak szczęśliwie deszcz nie był na tyle intensywny aby wypłukiwać osady ze stoków. Około 9 rano zwinęliśmy namiot i brodząc w błocie schodziliśmy w dół do lustra jeziora, aby rozpocząć kolejny dzień w najniżej położonym suchym punkcie na Ziemi.
Podsumowanie
Nie pamiętam aby kiedykolwiek jakiekolwiek miejsce obudziło we mnie tak osobliwe emocje jak Morze Martwe. Z jednej strony obszar zupełnie apokaliptyczny – bez życia, wody pitnej, za to z kwasem wypełniający dolinę. Spotkałem tam dziwne i niebezpieczne zjawiska atmosferyczne, wszechobecną pustkę i katastrofalną przeszłość, zaś wokół od wieków toczą się tam konflikty. Z drugiej strony jednak cała ta cisza i spoglądanie z wysokości na „beznadziejny” teren śmierci utrzymywały mnie w niebywałym spokoju i bezpieczeństwie.
Czas spędzony nad słynnym słonym jeziorem różnił się od tradycyjnych kąpieli leczniczych i zdrowotnych zabiegów. Choć Morze Martwe znane ze strony leczniczej to jedna z największych atrakcji Jordanii. Dla mnie było to jednak swoiste doświadczenie nicości i powolnej śmierci natury. Obcowaniem z zagrożeniem, skałami i podłożem, które w każdej chwili mogą się osunąć w towarzystwie deszczu – jedynej wody, która mogłaby wesprzeć ledwo tlące się tam życie, a która sama to życie zabiera. 24 godziny wystarczyły aby zakosztować fenomenu i oryginalności Morza Martwego. Krainy, która skojarzeniem przypominała mi raczej przedsionek piekła.
2 thoughts on “Morze Martwe w Jordanii. Podróż i biwak nad Morzem Martwym – praktyczne wskazówki.”